Jak mniej myslec opinie
Od razu na wstępie chciałabym zaznaczyć, że raczej mam w sobie coś z osoby nadwydajnej, ale nie uważam, żeby opis przedstawiony w książce jakoś do mnie idealnie pasował, dlatego też moja opinia może być taka, a nie inna. Pierwszym zaskoczeniem było dla mnie to, że autorką jest pani, a nie pan, aczkolwiek nie jest to aż tak istotne dla tej recenzji.
Christel jest trenerką w zakresie komunikacji i rozwoju osobistego, a także mówczynią co idzie wywnioskować po kilku przeczytanych stronach. Książka jest niejakim poradnikiem myslec osób, które ciągle wszystko analizują i nie potrafią przestać myśleć, a przynajmniej to obiecuje sama autorka jak i treść na tylnej okładce.
Niestety nie do końca się mniej tym zgodzę. Owszem, książka opisuje to, w jaki sposób funkcjonują mózgi osób nadwydajnych oraz to, jak takie wysoko wrażliwe osoby, które stanowią mniejszość w społeczeństwie, postrzegają świat. Jednakże autorka nie dzieli się sposobami na to jak mniej myśleć, co obiecuje sam tytuł.
Jak sam możesz przeczytać w podtytule, jest to książka raczej przeznaczona dla osób, którzy wszystko ciągle analizują i dla wysoko wrażliwych. I znowu tutaj nie do końca się z tym zgodzę. Jeśli kupiłabym tą książkę po to, opinie rzeczywiście dowiedzieć się co zrobić, aby mniej analizować, to byłabym zawiedziona.
Życie to przecież proces. Ale od początku. Lista cech osób nadwrażliwych inna nomenklatura dla wspomnianych wcześniej nadwydajnych mentalnie jest bardzo długa i zawiera w sobie ogromne pokłady wrażliwości oraz specyficznego, bardzo intensywnego odbierania świata wieloma zmysłami. W końcu, jak to bywa przy podobnych profilach osobowościowych, nie wszystkie elementy z takiego spisu cech muszą u jak osoby wystąpić, by można było uznać ją za nadwrażliwą.
Teoria stworzona przez Petitcollin wydaje się więc dość mglista. Brak jasno określonych granic i podstawowych cech konstytutywnych dla osób nadwydajnych sprawia, że w tej grupie może znaleźć się jednocześnie każdy oraz nikt. Nie byłoby w tym zresztą nic złego, jeżeli tylko okazałoby się dla danej jednostki przydatne.
Jak w tym starym dowcipie, który powtarza mój tata. Kawał opowiada o mężczyźnie, który wciąż moczy łóżko.
Jak mniej myśleć fragment
W końcu postanawia pójść do psychologa. Po kilku miesiącach spotyka przyjaciela, który dopytuje, czy udało mu się wygrać z problemem. Nie da się ukryć, że autorka ma ogromną słabość do osób nadwydajnych. Przez kolejne strony przewijają się entuzjastyczne zapewnienia, że ludzie wpisujący się w stworzony przez Petitcollin profil to tak naprawdę geniusze, jednostki wybitne o krępowanym przez kreowany przez lewopółkulowców świat potencjale.
Zapewnień o wyjątkowości nadwydajnych jest tak dużo, że momentami książka po prostu przestaje być wiarygodna.
„Jak myśleć mniej ” recenzja książki – MasterMind w praktyce | Anna Dyl
Nagromadzone w takiej ilości peany wydają się wręcz prześmiewcze. Jednocześnie jednak autorka broni się stwierdzeniem, że żaden nadwrażliwy nie przyjmie z łatwością komplementu, a już w ogóle ich lawiny. Jeśli nie odpisała, to znaczy, że nie odpisała. Nie mam żadnych danych o jej otoczeniu, zachowaniu ani zdolnościach.
Dlatego wnioskowanie na temat przyczyn tego działania jest bez sensu. To może być jedno ze źródeł trudności w komunikacji z innymi. Określonym zachowaniom nadajemy znaczenie z poziomu tożsamości lub wartości i to wzbudza emocje, które być może są całkowicie nieadekwatne. Fragment o twórczości nie był dla mnie nowy, ale jednocześnie warty przypomnienia.
Autorka powołuje się na koncepcje Walta Disneya według którego, praca twórcza powinna składać się z 3 etapów:.
Jak mniej myśleć ebook
Składa mi się to dobrze z pracą w grupie mastermindowej i z proszeniem o konkretny rodzaj wsparcia oraz dawaniem dokładnie tego i nic więcej. Jako uczestnik mastermindu nie chcę być ani oblewanym, ani oblewającym. A może masz w swoim otoczeniu osobę, która mogłaby skorzystać na jej przeczytaniu? Koniecznie udostępnij jej ten tekst!
Myślę, że warto przeczytać całą serię książek. Szczerze pisząc ta podobała mi się najmniej, jednak kilka wątków i cytatów utkwiło w mojej pamięci. Nie zaczęłam mniej myśleć, ale ta autorka zmieniła moje podejście do psychologii, ponieważ zawsze uważałam, że to bzdura, teraz jestem zachęcona do tego by czytać więcej książek na ten temat uczyć się siebie i swojego środowiska.
Jak mniej myśleć audiobook
Osobiście polecam, ale cały cykl łącznie z książką o manipulacji, która jest świetna. Kto może skorzystać na lekturze? Przemyślenia własne Niestety, nie jestem nadwydajna mentalnie. Czego się nauczyłam? Nawyki emocjonalne Pierwsza kwestia, która zapaliła lampkę w mojej głowie związana jest z nawykami emocjonalnymi.
Jedak nie jestem wariatem. Sceptycznie podchodziłam do tej książki, długo zwlekałam zanim zdecydowałam się na jej zamówienie. Jednak po przeczytaniu całkowicie zmieniłam o niej zdanie. To świetna pozycja, która pozwala zrozumieć, że takich ludzi na świecie jest więcej. Książka daje do myślenia i pozwala zrozumieć samego siebie.
Polecam każdemu, kto myśli za dużo i bez końca analizuje. Jak mam być szczera to bardzo "umęczyła mnie" ta książka. Generalnie dość szybko czytam książki, ale akurat ten poradnik czytałam na zasadzie "zaczęłam to skończę". Jeszcze pozostały mi do przeczytania dwa poradniki z tej serii. Może następne będą lepsze??
Ale coś w ogóle mnie do nich nie ciągnie Nie polecam. Dwie gwizdki tylko za to, że niektóre zagadnienia były ciekawe. Książka w bardzo dobrym stanie, defekt z którym została zakupiona jest ledwo zauważalny.
Książka, po którą sięgnęłam, gdy ciężko mi było poradzić sobie z kołowrotkiem myśli. Masz czasami tak, że marzysz o tym, by wyjąć sobie mózg i odłożyć na półkę? Żałujesz, że na głowie nie ma magicznego pstryczka, którym dałoby się wyłączyć myślenie? Cóż, tego nie mogę Ci niestety dać, ale za to mogę polecić lekturę "Jak mniej myśleć".
Dzięki niej lepiej poznasz, jak działa Twój mózg i przekonasz się, że wcale nie musi być ON Twym wrogiem i utrudniać Ci życia. Nauczysz się, jak zrobić z niego prawdziwy użytek i jak obrócić na swoją korzyść fakt bycia osobą wysoko wrażliwą jeśli mniej jesteś:. Polecam — warto przeczytać, a potem jeszcze wracać do tej lektury.
Autorka potrafi przedstawić naukowe pojęcia w bardzo przystępny i łatwy do zrozumienia sposób. Serdecznie polecam książkę wszystkim, dla których nieustanne myślenie i lęk przed podjęciem decyzji są nieodłączną częścią życia. Po jej przeczytaniu na pewno będziesz jeszcze długo zastanawiał się, opinie przez tyle nadwydajnych jak nie natrafiłeś na , Jak mniej myśleć''!
Książka "Jak mniej myśleć" została mi polecona przez znajomą, która była nią zachwycona. Ja natomiast podeszłam do książki dość sceptycznie, ponieważ właśnie taki mam stosunek do różnej maści poradników. Nie umiem sobie bowiem wyobrazić, że można dać uniwersalne rady, gotowe rozwiązania dla każdego.
Czytając książkę, z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej przerażona. Pokazuje raczej problemy, które dotyczą bardzo wielu ludzi ze środka rozkładu. One nie tworzą żadnego szczególnego typu osobowości, czy podtypów. Doświadczają ich ludzie na bardzo różnych etapach życia, wskutek przeróżnych zdarzeń, nie zawsze, nie w każdym otoczeniu, nie wśród wszystkich ludzi.
Różnimy się i jesteśmy podobni za jednym zamachem. Da się wyróżnić typy osobowości i wielu ludzi myslec się z tym mierzyło. Jedni robią to trafniej, inni bardziej kulawo. Zwykle odnajdujemy się w więcej niż jednym typie. Pani Petitcollin zgarnęła do jednego worka losowy zbiór cech i stworzyła na tej podstawie teorię, bo w takim zestawie zawsze uda się dopatrzeć czegoś, co bardzo chcemy znaleźć.
A w głębi duszy też czują się w jakiś sposób niezrozumiani, wyjątkowi. Jak wielu znacie ludzi, którzy stwierdziłby — ja to jestem całkowicie normalnym, przeciętnie myślącym, przeciętnie inteligentnym człowiekiem? W starszych pokoleniach jest takich więcej, bo kiedyś przyznawanie się do inności było nieszczególnie atrakcyjne.
Teraz, bycie normalnym jest chałowe. Ale wiecie co? Nie ma czegoś takiego jak jacyś inni, którzy są normalnymi ludźmi. To my jesteśmy tymi innymi. Dla mnie Wy jesteście tymi innymi, dla Was ja jestem elementem tej masy. Szufladkowanie ma sens, gdy wyróżnia się typy rozłączne i na podstawie różnych cech.
Jeśli mamy szufladę, w której lądują zarówno szczególnie inteligentni, szczególnie wrażliwi sensorycznie, ci ze szczególnie rozproszoną uwagą, i inni szczególni, to mamy po prostu tę szufladę, w której ląduje wszystko. Kombinerki, drut, wstążka, widelec, pismo z sądu, żarówka, ołówek, but i majtki.
Gdy ktoś mówi, że jestem nadwydajna mentalnie, bo jestem wrażliwa sensorycznie i rozproszona, to równie dobrze mógłby ocenić, że jestem nadwydajna, bo szybko biegam. Ja nie widzę szczególnej różnicy. Mniej uważni, w ogóle nie odczytują komunikatów niewerbalnych co?! Umysł normalnie myślącego zawiera mniej myslec, mniej pytań, mniej oryginalności, wszystko jest tak starannie poukładane.
Chętnie rozmawiają o banałach, wymieniają się frazesami, nie potrzebują rozrywki na wyższym poziomie, nie mają potrzeby zmieniać świata. Mogłabym wypisać tego więcej, ale wybaczcie, wysypka mniej mnie już za bardzo i uważam takie dzielenie za szkodliwe. W ogóle dzielenie się na nas — tych lepszych i ich, tych gorszych bo jeśli poczytacie sobie ten podział to wyczujecie, że nadwydajni są tymi lepszymi, normalnie myślący są banalni, nieciekawi, prości — nie będziecie mieli złudzeń, że są jacyś lepsi i gorsi.
A jak pokazuje historia — takie rozróżnianie jeszcze nam nie przyniosło niczego szczególnie dobrego. Jeśli chcemy się z kimś porozumiewać, żyć z innymi ludźmi, musimy zauważyć, zrozumieć i zaakceptować różnice, ale i poczuć podobieństwa. Budowanie w sobie przekonania, że się jest kimś lepszym — co właściwie miałoby przynieść nam w rozwoju?
Nie polecam książek pani Petitcollin jeśli chcecie zdobyć jakąś realną, chociaż wiarygodną wiedzę. No chyba że chcecie poczytać jakąś psychologiczną fikcję, która zrobi Wam dobrze. Dzięki której poczujecie się kimś wyjątkowym, nadwydajnym, pogłaskanym i docenionym. Może przez chwilę podbuduje Wam to samoocenę, może wypisze Wam usprawiedliwienie.
Ale może właśnie sprawi, że mając jakiś realny problem nie pójdziecie szukać rozwiązania, bo to wynika z Waszej szczególności, której zwykli ludzie nie zrozumieją. A tak naprawdę tylko się tym izolujecie od innych ludzi, którzy mają pod wieloma względami tak samo jak Wy. Wyłączam możliwość komentowania, aby osoby, które doświadczyły po przeczytaniu tego tekstu dysonansu poznawczego miały szansę zmierzyć się ze swoją frustracją.
Mogłabym przedstawić kontrargumenty do każdego Twojego opinie. Jednak najistotniejsze, z mojej perspektywy, jest to co napisałaś w podsumowaniu. Ta książka pozwoliła mi być bliżej innych ludzi. Zrozumiałam, że to nie jest ich zła wola kiedy mnie nie rozumieją. Przestałam oczekiwać, że będą w stanie zawsze odpowiedzieć mi na pytanie dlaczego coś robią.
Przeczytałam tę książkę 5 miesięcy temu i do teraz daje mi ona mnóstwo spokoju. Zbliżyłam się z moją rodziną, jak nie wiedziałam z czego wynika fakt, że w trakcie dużych spotkań rodzinnych przychodzi nagle moment, że muszę położyć się na drzemkę bo nie jestem w stanie znieść wszystkiego co się wokół mnie dzieje.
Książka w założeniu ma traktować o osobach wysokowrażliwych, mających problem z opanowaniem potoku myśli, zamartwianiem się, a dostałam zlepek, z którego każdy rodzaj dałam mi coraz mniej i był o ludziach, z którymi nie mam nic wspólnego, chociaż jestem wysokowrażliwa.
Przez całe swoje życie spotkałam 3 nadwydajne osoby. Przyjemność przebywania z nimi, intelektualne orgazmy wynikające nie z poziomu inteligencji, ale z bystrości, kompatybilnego poczucia humoru i poziomu szczegółowości w postrzeganiu światadreszcze ekscytacji kiedy wreszcie znajduje się człowiek, który rozumie moje rozterki na czysto teoretyczne tematy i potrafi o nich dyskutować całą noc, jest nieporównywalna z niczym.
Jednak w okół mnie prawie wszyscy są normalnie myślący i to jest w porządku. Ludzie tacy są i to dobrze, że się różnimy. Kiedy nie potrafię zareagować na złośliwość, małostkowość lub bezinteresowne zło nie zastanawiam się co jest ze mną nie tak, tylko wiem, że to jest w porządku, bo różni ludzie mogą to postrzegać z różnych poziomów.
Moje poczucie własnej wartości nie wzrosło ani trochę. Z syndromem oszusta pracowałam z terapeutką już kilka lat temu, przepracowałam to, że ocen i dobrych wyników w pracy nie dostaje się za czas poświęcony na naukę i wykonanie pracy tylko za efekty.
Dzięki tej książce świat wydał mi się przyjaźniejszy a ludzie bliżsi. Nie wywnioskowałam z tej książki, że jestem lepsza tylko, że moja inność też jest w porządku. Według mnie ta książka łączy a nie dzieli ludzi. Piszesz, że nie spotkałaś żadnego człowieka, który określiłby się jako normalny, przeciętnie myślący i przeciętnie inteligentny.
Ja spotkałam wiele takich osób ponieważ one mówią mi, że tak się przy mnie czują. Zazdroszczę im.